piątek, 24 lipca 2015

Bajka o chmurce

Była sobie raz niewielka Chmurka, która miała ładny różowy kolor. Uwielbiała zachody i wschody słońca. Fruwała swobodnie po niebie, a wiatr przyjemnie łaskotał jej postrzępione krawędzie. Chmurka łączyła się w grupę z innymi małymi chmurkami, wspólnie bawiły się w berka i chowanego.
Zdarzyło się pewnego dnia, że nad Chmurką zebrało się całe stado ciemnych, dużych chmur, które kłębiły się i ryczały groźnie. Chmurka zapragnęła się do nich zbliżyć, bo ich wielkość sprawiała, że można było poczuć się przy nich bezpiecznie. Podfrunęła więc wysoko, a wtedy dotarł do niej przerażający ryk pioruna i po chwili rozpętała się ogromna burza. Chmurka skuliła się w sobie i uciekła prędko poza zasięg deszczu.
„To moja wina” - pomyślała. „To przeze mnie duże chmury tak się zezłościły”. Posmutniała i nawet piękny zachód słońca nie poprawił jej humoru. W nocy nie przyłączyła się do gromadki innych chmurek, tylko błąkała się samotnie po niebie. 
Kolejnego dnia, gdy już nieco odzyskała dobry nastrój, poleciała do swoich koleżanek nad górskie szczyty, aby polatać slalomem wokół ich wierzchołków. Kiedy zbliżał się wieczór, a one tak bawiły się w najlepsze, nadciągnęły wielkie chmury i znów Chmurka chcąc zbliżyć się do nich, wzbiła się wysoko ku ich kłębiastym ciałom. Wtedy tuż obok niej śmignął ostry piorun, a ona z przestrachu uciekła nisko w dolinę. Ludzie widzieli ją jako mgłę, a ona się tym nie przejmowała, myślała tylko o tym, że sprowokowała duże chmury do rozpętania burzy. Przeczekała w dolinie do rana.
Chmurka miała przyjazne usposobienie, więc nie dawała za wygraną, bardzo zależało jej na zaprzyjaźnieniu się z dużymi chmurami. Nadal jednak myślała, że burze rozpętują się z jej winy. Kolejnym razem zobaczywszy wielkie chmury postanowiła nie tracić zimnej krwi. Nie zbliżyła się do nich, tylko obserwowała z oddali, co będzie się działo. Chmury kotłowały się pomrukując groźnie, aż zaczęły strzelać piorunami w ziemię.
- Ach, więc one czasem po prostu są w złym humorze - westchnęła.
- Jasne - powiedziała jej koleżanka - one tak się kłócą między sobą.
- Co będzie dalej? - dopytywała Chmurka.
- Zaraz im przejdzie ta wściekłość, zobaczysz - padła odpowiedź. 
Po kilkunastu minutach wielkie chmury złagodniały i przejaśniały. Wyrzuciły z siebie cały deszcz, pioruny i złość i teraz sunęły lekkie i zwiewne, chociaż nadal ogromne. Chmurka spontanicznie wyrwała się w ich kierunku.
- Cześć wielkie chmury!
- Witaj mała Chmurko - odmruczały.
Chmurka wsunęła się pomiędzy potężne chmurzyska i poczuła się bardzo miło. 
- Dlaczego powodujecie burze?
- Czasami jesteśmy wściekłe na siebie nawzajem i musimy sobie wyjaśnić parę spraw.
- Mhmmm... - mruknęła Chmurka ze zrozumieniem.
- Chciałybyśmy być spokojniejsze, ale tak to już czasem z nami jest, także nie masz potrzeby się nas obawiać.

Mała Chmurka poczuła się lekka, ponieważ wiedziała już że duże chmury miewają złe humory niezależnie od tego, co robią małe chmurki.

Ilustracje do bajki wykonane przez 10-letnią J. w trakcie czytania (u góry) i po przeczytaniu (u dołu).