Chcę dzisiaj zaprezentować bajkę terapeutyczną, której bohaterem jest mała uparta wiewiórka. Została napisana dla dziewczynki, która mimo tego że lubiła chodzić do przedszkola, to zachowywała się w nim w sposób mało zdyscyplinowany i nie reagowała na polecenia wydawane do grupy. Celem bajki było zachęcenie jej do udziału we wspólnych zajęciach i podporządkowania się prośbom nauczyciela.
A oto i treść:
Bajka o wiewiórce
Spójrz na gęsty zielony las pełen
dzikich zwierząt i bujnej roślinności. Posłuchaj jak szumią liście na drzewach
o poranku, a zwierzęta nawołują się pohukiwaniem. Czy czujesz jak wiatr
łaskocze skórę, a rosa na trawie jest wilgotna? Zobacz, że las tylko pozornie
jest cichy, ciągle coś się w nim porusza i przemieszcza. Usłysz jak gałązki
skrzypią i trzeszczą pod łapkami zwierząt. Na skórze poczuj ciepłe promienie
wschodzącego nad lasem słońca.
W tym właśnie lesie mieszka mała
wiewióreczka Wiki. Wiki wraz z rodziną zajmuje bardzo wygodną dziuplę na wysokim
buku. Rodzina wiewióreczki składa się z babci, dziadka, taty, mamy; są też
oprócz dorosłych także małe wiewiórki – braciszek oraz siostra Wiki.
Mała wiewióreczka Wiki ma puszystą
kitkę, małe sprytne rączki, którymi łapie orzechy oraz nóżki dzięki którym
szybko biega i wspina się po drzewach. Bardzo lubi wszelkie zabawy na świeżym
powietrzu, gry z innymi małymi wiewiórkami. Dobrze idzie jej rozwiązywanie
zagadek i układanie puzzli. Domownicy chwalą ją za to, jaka potrafi być sprytna
i uczynna dla innych.
Wiki dużo czasu spędza z członkami
swojej rodziny, szczególnie z babcią. Uczęszcza też do leśnego przedszkola,
gdzie przychodzą różne zwierzątka zamieszkujące okolicę. Są tu małe bobry, liski,
dzięcioły, dziki a nawet niedźwiadki. Każde leśne dziecko wygląda i zachowuje
się trochę inaczej od pozostałych. Mimo to potrafią wymyślać wspólne zabawy i w
zgodzie spędzać czas. Nad porządkiem w przedszkolu czuwa pani Sowa. Jest to
pani, o której inne zwierzęta mówią, że jest bardzo mądra i wie jak należy
opiekować się leśnymi dziećmi. Pod jej opieką zwierzątka mogą czuć się bezpiecznie.
Poza tym proponuje im niezwykle ciekawe zajęcia i zadania. Na przykład kiedyś
robili postacie z kasztanów i żołędzi, czasem malują farbami na liściach drzew
lub uczą się pisać pierwsze literki. Mała wiewióreczka Wiki cieszy się, że może
przychodzić do przedszkola i spędzać wesołe godziny z dziećmi i panią Sową.
Pewnego dnia Wiki jak zwykle została
zaprowadzona przez babcię do leśnego przedszkola, by pozostać tam przez część
popołudnia. Wiewióreczka założyła kapcie i dołączyła do innych zwierzątek
bawiących się zabawkami na dywanie z mchu. Pani Sowa przywitała ją miłym
uśmiechem, na co Wiki również się uśmiechnęła. Wiki wraz ze zwierzątkami
urządzali wyścig samochodzików wykonanych z łupin orzecha włoskiego, gdy pani
Sowa poprosiła ich o poukładanie zabawek na półkach, ponieważ zaraz zaczną się
zajęcia. A przygotowała dla nich coś interesującego. Później będą mogli wrócić
do organizowania wyścigów.
Wiki pomyślała sobie: „To
niesprawiedliwe, że pani przerywa nam zabawę w tym momencie, gdy bawimy się w
najlepsze”. I dalej siedziała na dywanie z mchu trzymając w łapkach
samochodzik. Tymczasem bóbr, dzik i niedźwiadek odłożyli swoje pojazdy na
drewnianą półkę. Pani Sowa poprosiła, aby wszyscy usiedli przy stoliku i
zaczęła rozdawać przybory potrzebne do zajęć. Były tam owoce jarzębiny, długie
źdźbła trawy, świerkowe igiełki. Wiki pomyślała, że za chwilę będzie dziać się
coś naprawdę interesującego. Miała nawet ochotę przyłączyć się do stolika
pełnego leśnych skarbów, jednak była nadal zła na panią za przerwanie
poprzedniej zabawy. Pani Sowa widząc, że Wiki siedzi samotnie na dywanie
zachęciła ją do dołączenia się do kolegów:
- Wiki, chodź do nas, czekamy na ciebie.
- Nie – brzmiała krótka odpowiedź ze strony małej
wiewióreczki.
- Chodź proszę, teraz mamy czas zajęć, potem znów
pobawisz się tak, jak masz ochotę.
- Ale ja nie chcę brać udziału w zajęciach –
upierała się Wiki.
- Dlaczego? – dopytywała pani Sowa.
- Bo tak – odpowiedziała wiewiórka, chociaż
wiedziała, że pani Sowie może zrobić się przykro. Postanowiła robić to, na co
ma ochotę.
Pani Sowa tymczasem wytłumaczyła małym
zwierzątkom czym będą się zajmować. Okazało się, że przy pomocy leśnych skarbów
wykonają piękne korale. Liski, dzięcioły i bobry robiły małe dziurki w owocach
jarzębiny, a niedźwiadki i dziki nawlekały je na długie źdźbła trawy. Pani
pilnowała, by praca szła sprawnie, pomagała w razie problemów, związywała
supełki na końcówkach trawy, tak by tworzyły kółko i można je było zwiesić.
Wiewiórka Wiki jeździła po podłodze
swoim samochodzikiem, jednak cały czas ukradkiem zerkała w stronę stolika, przy
którym jej koledzy i koleżanki zajmowali się zadaniem wymyślonym przez panią
Sowę. Poczuła że jest jej trochę smutno tak samej siedzieć. Poza tym samotna
zabawa autem nie miała sensu, bo nie było z kim się ścigać.
Ociągając się odłożyła pojazd na
półkę. Potem podeszła do stolika i patrzyła z bliska jak dzieci z zapałem
tworzą sznury korali. Pani Sowa natychmiast zauważyła pojawienie się
wiewióreczki i rzekła:
- Widzę że nabrałaś chęci do wspólnej pracy,
proszę usiądź koło niedźwiadków i dzików.
Wiki usiadła na krzesełku i sprytnymi
łapkami nawlekała owoce jarzębiny na trawę. Dzięki jej pomocy kolejne sznury
korali powstawały bardzo szybko. Zwierzątka cieszyły się, że Wiki postanowiła
dołączyć do stolika, bo była bardzo pomocna przy robieniu korali, poza tym
bardzo lubili tę koleżankę. Wkrótce każde leśne dziecko miało własny sznur
czerwonych koralików. Zaczęli nawzajem podziwiać jak wyglądają w tych ozdobach.
Następnie wspólnie z panią zawiesili je na ścianie tak, by były dobrze
widoczne.
Wiki była zadowolona ze swojej
decyzji, by dołączyć do zajęć proponowanych przez panią. Żałowała jedynie, że
tak długo zwlekała z podejściem do stolika. Gdyby podeszła od razu z wszystkimi
dziećmi, wtedy mogłaby dłużej nawlekać jarzębinę, a bardzo przypadło jej do
gustu to zajęcie. Pomyślała, że następnym razem, gdy pani Sowa zaprosi ich do
wspólnych zajęć - dołączy natychmiast. Przecież pani Sowa ma tyle ciekawych
pomysłów, szkoda byłoby gdyby wiewiórkę coś takiego ominęło.
Potem dzieci postanowiły dokończyć
wyścigi samochodów. Wiki trzymając w łapce orzechowe autko pomyślała: „Jak
dobrze być wśród dzieci, od razu robi się weselej”.
Po podwieczorku, na który podano
malinowy budyń, przyszła po wiewióreczkę jej babcia i razem wróciły do
rodzinnej dziupli. Wieczorem Wiki umyła buzię i ząbki, uczesała kitkę i
przebrała się w ciepłą piżamkę.
Zasypiając przykryta puchatą kołdrą
pomyślała o tym jak przyjemnie będzie następnego dnia znów wybrać się do
przedszkola, gdzie są koleżanki i koledzy i opiekuńcza pani Sowa. Wiki zamknęła
oczy i zasnęła.
Spójrz, nad starym bukiem z rodzinną
dziuplą zapadła ciemna noc. Możesz usłyszeć jak mieszkańcy lasu udają się do swoich
norek. Czy czujesz jak powietrze robi się coraz chłodniejsze? Las ze swymi
mieszkańcami głęboko oddycha, odpoczywa przed kolejnym dniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz