Fajka
urodziła się na wsi, gdzieś w kącie koło pieca w mieszkaniu swoich gospodarzy.
Była późna wiosna; trawa i liście miały kolor soczystej zieleni, a powietrze
stawało się coraz bardziej gorące. Fajka z pierwszych chwil swojego życia
zapamiętała zapach kurzu na podłodze i pisk uradowanych dzieci.
Na
wsi było zatrzęsienie wszelkiej maści kotów, dlatego gospodarze od chwili
narodzin Fajki i jej rodzeństwa poszukiwali dla kociaków nowych domów. Kiedy
gromadka była już na tyle wyrośnięta, że mogła obyć się bez mamy, po domu
zaczęli się kręcić różni krewni i znajomi rodziny. Jedni z nich, pewna młoda
para zatrzymała się dłużej nad Fajką.
-
Patrz jaki to typowy kot, szaro-bury, pręgowany - powiedziała dziewczyna.
-
Czy to kot czy kotka? - zapytał jej mąż.
-
Chyba kotka - odpowiedziała dziewczyna obracają Fajkę ostrożnie brzuszkiem do
góry. Fajka potraktowała to jako zachętę do zabawy i ugryzła dziewczynę w
palec.
Chwilę szamotały się ze sobą, a potem dziewczyna włożyła Fajkę do
kartonowego pudła i wsiadła z nią do samochodu.
Tym
sposobem Fajka zamieszkała w mieście. Nowe mieszkanie było dużo mniejsze niż
dom, do którego przywykła. Jednak była tu jedynym zwierzakiem, wiec wszystkie
smakołyki i zabawki były przeznaczone wyłącznie dla niej. Całkiem dobrze jej
się żyło w towarzystwie młodej pary.
Po
kilku tygodniach, Fajkę znów czekała podróż. Jej młoda właścicielka odkryła, że
spodziewa się dziecka i uznała, że nie będzie mogła poświęcić dla zwierzęcia
wystarczająco dużo uwagi.
Wtedy
Fajka wylądowała w starej kamienicy u ciotki Bożeny. Ciotka miała już dwa
dorosłe koty, które nie polubiły Fajki. Odganiały ją od misek z jedzeniem i
spychały z posłania, kiedy mała ułożyła się wygodnie do snu. Było to o tyle
łatwiejsze, że Fajka była od nich słabsza. Jedynym bezpiecznym miejscem były
kolana ciotki, jednak ta często wychodziła z domu pozostawiając Fajkę sam na
sam z wrogami. Nie czuła się szczęśliwa, często chowała się w ciemnych kątach,
aby nikt jej nie zaczepiał. Nadszedł jednak dzień odmiany, kiedy to Fajka
została ponownie zapakowana do pudełka i samochodu. Zastanawiała się, czy każdy
kot musi przebyć tak długą drogę, aby znaleźć odpowiedni dom, czy to akurat z
nią jest coś nie tak.
Nowi
właściciele to była rodzina Fiołkowskich. Składała się ona z rodziców i dwójki
dzieci w wieku 8 i 10 lat. Początkowo traktowano tam Fajkę z dystansem. Zabrano
ją do weterynarza, przebadano, kazano zrobić jakieś zastrzyki i inne bolesne
zabiegi. Potem jednak Fiołkowscy nauczyli się traktować ją jak maleńkiego
członka familii.
Fajka
była mniejsza od innych kotów. Nikt nie wiedział czemu tak jest, ale zawsze
wyglądała jak młody kot, nawet kiedy przybywało jej miesięcy i lat. Lubiła dużo
jeść, a mimo to nie potrafiła przytyć ani grama.
Właściciele
często się z niej śmiali, ponieważ robiła przedziwne akrobacje, przewroty i
podskoki. Kiedy ziewała zabawnie przekręcała głowę w bok. Niestety, często też
chorowała i trzeba było zabierać ją do lekarza. Kiedy bardzo czegoś chciała
(najczęściej było to coś do jedzenia), wtedy głośno miauczała wyrażając swoją
potrzebę, jak również oburzenie.
Dzieci
- chłopiec i dziewczynka - bawiły się z Fajką, ciągnąc po podłodze kolorowe
sznurki i turlając piłeczki. Fajka najbardziej lubiła polować na ich stopy
ubrane w puszyste zimowe skarpetki. Po takich wygłupach, zasypiała zmęczona na
czyichś kolanach.
Pewnego
dnia późnym wieczorem rodzina zorientowała się, że Fajka zniknęła. Szukali jej
po całym mieszkaniu i nie mogli znaleźć. Wokół bloku dzieci biegały nawołując:
-
Faaaajka! Kici-kici.
Mama
wyruszyła popytać sąsiadów, a tata na przegląd piwnicy. Nikt jednak nie znalazł
Fajki. Napisano więc ogłoszenie, o tym, że kotka zginęła. Znalazł się tam
krótki opis kotki i numer telefonu. Pozostawało tylko czekać na jakieś informacje.
Tej nocy spadł śnieg. Dzieci patrzyły na wirujące płatki i zamiast jak zwykle
cieszyć się z tej cichej bieli, myślami były przy Fajce. Na pewno siedzi gdzieś
zmarznięta, głodna i wystraszona. Jak taki mały kotek poradzi sobie w dużym
świecie? Jakim cudem zniknęła z mieszkania?
Popołudniu
następnego dnia mama odebrała telefon - to dzwoniła nauczycielka z pobliskiego
przedszkola. Poinformowała, że podczas spaceru grupa starszaków znalazły kotka
pasującego do opisu. Rodzice szybko ubrali się i pobiegli ile sił sprawdzić czy
to może Fajka. Okazało się, że kotka noc spędziła w budce dozorcy na terenie
przedszkola, a rano wyszła szukając towarzystwa. Tak znalazły ją przedszkolaki
i natychmiast zgłosiły pani.
Teraz
rodzice nieśli ją owiniętą w kocyk do domu, gdzie czekały już dzieci z miską
ulubionej karmy Fajki.
Nikt
nie dowiedział się, jakim sposobem Fajka znalazła się na zewnątrz.
Trudno
było domyślić się, co dzieje się w głowie małej kotki. Tymczasem ona specjalnie
opuściła bezpieczny dom zmuszając rodzinę do poszukiwań. Kiedy każdy zajęty był
swoimi sprawami, ona cicho wymknęła się przez balkon, zaczepiając pazurki
kolejno w gałęziach zwisającej z niego winorośli. Tak pokonała dystans dzielący
2 piętro od ziemi i ruszyła przed siebie. Była przekonana, że nikt jej zniknięcia
nie zauważy. W końcu tak często przerzucano ją od jednych właścicieli do
następnych, że Fajka nabrała przekonania, że nikt jej tak naprawdę nie lubi i
nie potrzebuje. Rodzina jednak ruszyła jej na pomoc, dzięki czemu Fajka
poczuła, że jest dla nich ważna.
Po
tej przygodzie kotka nadal była niesforna, tak jak do tej pory, ale nie
zdarzyło się więcej, aby zniknęła z domu. Za to podgryzała kwiatki, drapała
obicia foteli, gubiła dużo sierści. Była niezwykła w swojej zwyczajności. Mimo
to rodzina nie zamieniłaby jej na żadnego innego kota.
Agatka, cudna opowieść :-) dla mnie teraz bardzo na czasie, wczoraj nasza Florka wyszła ze szpitala!
OdpowiedzUsuńFajnie mi się czytało i zdjęcia miały na to duuuży wpływ :-)
Super! Dobra modelka
Buziaki!
Super, że Florka wraca do zdrowia :) Chyba intuicyjnie wyczułam temat, ale też starałam się, aby nie wyszło za długie opowiadanie i dało się przeczytać za jednym posiedzeniem :) Buźka!
Usuńbajka o koteczku to coś dla mnie :) super :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńmiło mi niezmiernie :)
UsuńLosy Fajki można by przełożyć na historię niejednego dziecka, które tuła się zanim znajdzie prawdziwy, kochający dom ;)
OdpowiedzUsuńTak jest :)
Usuń