Przyszedł
wreszcie czas, kiedy Ragbi poszła do szkoły. Pierwszego dnia udała się tam z
mamą, okazało się że w jej klasie są dwie przyjaciółki z przedszkola. Od razu
zrobiło się piłeczce raźniej.
Później
do szkoły odprowadzał ją zwykle Basket. Razem wychodzili rano z domu i szybkim
marszem przemierzali drogę z domu do szkoły. Z okna często machała im mama
trzymając na ręku Polo.
-
Wiesz Basket, szkoda mi Polo, że musi tyle czasu spędzać w domu, nie ma
koleżanek ani kolegów, nie może wyjść sam na podwórko - wyliczała pewnego dnia
idąc obok starszego brata.
-
Też tak myślę - przyznał jej rację Basket.
Po
szkole Ragbi siadła przy biurku, aby odrobić lekcje. Mama pochyliła się nad nią
z pytaniem:
-
Może pomóc ci w czymś?
Ragbi
spojrzała w na linijki czekające na wypełnienie świeżo poznanymi literkami.
-
Dziękuję mamo, poradzę sobie - odpowiedziała.
-
Jakbyś jednak mnie potrzebowała przy jakimś zadaniu, to zawołaj, pomyślimy
razem - odrzekła mama wychodząc.
Ragbi
sprawnie uzupełniała ćwiczenia, a potem miała czas na zabawę, oglądanie bajek i
przeglądanie ulubionych książek. Z trudniejszymi pracami domowymi przychodziła
do mamy lub taty, a kiedy oni akurat nie mogli się nią zająć, to wtedy z
ratunkiem przychodził Basket.
Niekiedy
też mama prosiła ją o pomoc:
-
Ragbi, przypilnuj proszę Polo.
I
Ragbi czuła się wtedy jak prawdziwa starsza siostra, wymyślała zabawy dla
młodszego braciszka, a czasem uczyła go nowych gier lub demonstrowała, co
robili tego dnia w szkole.
Zasypiając
Ragbi z rozbawieniem przypominała sobie, jaki lęk wzbudzała w niej dawniej
lampa nad jej łóżkiem.
Teraz
już wiedziała, że zawsze będzie ważna dla rodziców i może na nich liczyć.
Podobnie jak jej bracia. I wszyscy na siebie nawzajem.
Koniec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz