Bajkonik
był coraz dalej od pajęczej doliny, myślał o tym jak wiele dobrego dało mu to
niespodziewane spotkanie z tymi niesamowitymi stworzeniami. W głowie układał
już sobie bajkę o pająkach, które wcale nie są straszne i groźne. Chciał ją
koniecznie opowiedzieć swojej siostrze, która nie znosiła "robactwa", a już szczególnie pająków.
Dżungla
która uparcie próbowała utrudnić Bajkonikowi wędrówkę, stała się teraz jakby
rzadsza, zwiększały się przestrzenie od jednego drzewa do kolejnego. Potem
drzewa zamieniły się w krzewy, a następnie w trawy i kucyk znalazł się na otwartej
przestrzeni. Przed nim rozpościerały się najprawdziwsze góry! Na razie miał iść
po trawiastym zboczu, jednak wkrótce trawy przeszły w lite skały, na których
gdzieniegdzie pojawiała się karłowata roślinka. Dobrze, że Bajkonik wcześniej
zdołał zaopatrzyć się w świeże oraz suszone owoce, ponieważ teraz o wiele
trudniej będzie mu zdobywać pożywienie na bieżąco. Trawy i kamienie nie były
tak piękne jak dżungla, jednak kucyk prędko poznał ich zalety - o wiele łatwiej
było po nich iść. Powietrze stało się chłodniejsze niż w dusznym, wilgotnym
lesie. Wędrówka górska była męcząca dla Bajkonika, dlatego zaczął rozglądać się
za miejscem na nocleg. Wybrał wreszcie kawałek skały chylący się ku ziemi,
który chronił od wiatru i ewentualnego deszczu. Skrył się tam i ułożył na
szorstkiej, suchej trawie. Nie był to może luksus, ale postanowił nie narzekać.
Wstał
rano nieco obolały, rozprostował kości, zrobił kilka podskoków w wysokiej
trawie i poszedł dalej. Strumyk, który do tej pory był jego przewodnikiem, stał
się teraz cieniutką strużką, aż wreszcie Bajkonik zobaczył miejsce, w którym
wypływał on spod skał. Ach, więc to tu ma początek ta poczciwa rzeczka.
Wspinał się jeszcze kawałek wyżej, aż wszedł na szczyt góry. Stąd roztaczał się
wspaniały widok. Bajkonik rozglądał się uważnie dokoła, ale nie mógł dojrzeć
swojego domu, był za daleko. Dopiero w dużej odległości zobaczył falującą wodę - to było morze. Tam gdzieś leży więc plaża, przy której stoi domek kucyków.
Odwrócił
wzrok, bo zrobiło mu się smutno. Tyle już dni minęło odkąd widział swoich
bliskich. Chciał ruszyć przed siebie, aby wrócić do nich jak najprędzej. Kiedy
spojrzał w przeciwnym kierunku zobaczył, że w dole majaczy zarys miasta.
Wielkie barwne budynki górowały nad innymi, mniejszymi.
Muszę się tam znaleźć - pomyślał kucyk i puścił
się biegiem w stronę zabudowań. Wydawało mu się, że droga nie będzie daleka,
jednak minął cały dzień, a potem następny zanim doszedł na przedmieścia.
Budynki
w tej części miasta przypominały raczej liche namioty niż prawdziwe domostwa.
Zbudowane z kartonów, dykty, kawałków desek, chyliły się ku ziemi jak
przygarbione staruszki.
Jakie
to smutne miejsce - pomyślał Bajkonik. Mieszkańcom żyje się tu na pewno
bardzo ciężko.
Ścieżka
między domkami była wąska i kręta, niekiedy zanikała i Bajkonik musiał
ostrożnie przeciskać się między przylegającymi do siebie ścianami lub
przeskakiwać przez dachy. Spoglądało na niego nieufnie wiele par oczu. Mijane
osoby siedziały skulone, wykonując codzienne czynności. Rozpalali małe ogniska
i zawieszali nad nimi dymiące rondle. Rozwieszali pranie na sznurkach. Dzieci
toczyły kamyki po ziemi, grając jakąś nieznaną kucykowi grę. Bajkonik posyłał
im nieśmiałe uśmiechy. Najczęstszą odpowiedzią na ten znak sympatii było
opuszczenie wzroku. Wreszcie ktoś zareagował inaczej, była to młoda osoba niosąca wiadro z wodą.
-
Co cię sprowadza w te strony? - zapytała dołączając do Bajkonika.
-
Przyszedłem szukać swojego przeznaczenia - odparł kucyk po prostu, bo już był
zmęczony kolejnym zawiłym wyjaśnianiem celu swojej podróży. Zaoferował
dziewczynie pomoc w niesieniu ciężkiego wiadra, na co przystała i już po chwili
wiadro zostało przytroczone do torby na grzbiecie konika.
-
Chyba to nie jest właściwie miejsce na twoje poszukiwania - zauważyła
dziewczyna smutno.
-
Sam nie wiem - odpowiedział Bajkonik - nigdy nie wiadomo, czego nowego można
spróbować.
-
Możesz się bardzo zdziwić, tutaj każdy dzień wygląda tak samo, staramy się
przeżyć i cieszymy się głównie tym, że dzień w miarę spokojnie dobiega końca -
wyznała opuszczając głowę.
-
Dlaczego jest tu tak ponuro? - chciał wiedzieć Bajkonik.
-
Widzisz, to dziwne miasto. Jego część jest bardzo zamożna. Jeśli szedłeś tu z
gór, to na pewno widziałeś z oddali te piękne budowle.
-
Zgadza się, ten widok był tak urzekający, że przyciągnął mnie - przyznał kucyk.
-
Czyli też doświadczyłeś tego uroku. Wielu przybyło tu szukać szczęścia. Jednak
ta bogata część miasta jest zamknięta. Władca spisał specjalne prawo, według
którego każdy może przekroczyć bramy tylko raz. Jeśli w ciągu miesiąca nie uda
mu się zbić majątku lub zrobić czegoś, co zachwyci króla, musi opuścić miasto.
Jak się zapewne domyślasz, większości się nie udaje. Nie chcą też wracać do
swoich domów, bo wstyd im przed rodziną i znajomymi, dlatego osiedlają się
tutaj.
-
Faktycznie wygląda to bardzo nieszczęśliwie - zauważył Bajkonik - To prawo jest okrutne. Dlaczego każdy ma tylko jedną szansę?
-
Król twierdzi, że wszystko co dobre należy się tym, którzy są najsilniejsi. Po
co mu słabi i nieprzydatni poddani? - w oczach dziewczyny pojawiły się łzy.
-
Nosisz takie ciężkie wiadro, na pewno nie jesteś słaba - pocieszył ją Bajkonik
- Jak masz na imię? - zapytał zmieniając temat.
-
Anila - odpowiedziała i uśmiechnęła się delikatnie. Bajkonik pomyślał, że jest
naprawdę śliczna, mimo zdartego ubrania i przedziwnej fryzury złożonej z setki warkoczyków.
-
A ja jestem Bajkonik - przedstawił się - Mieszkasz gdzieś w pobliżu?
-
O tutaj - wskazała dłonią na chatkę, której ściany wykonane były z posplatanych
kawałków plastiku, tkanin i patyków. Tworzyły przy tym całkiem ciekawy i
kolorowy wzór. Dach spadający nieco ku dołowi wykonany został z czegoś, co
kiedyś zapewne było drzwiami mieszkania.
Bajkonik
podał Anili wiadro z wodą, a ona przelała część jego zawartości do kociołka i
rozpaliła ogień na palenisku otoczonym kamykami.
-
Zjesz ze mną posiłek? - zaprosiła go. Bajkonik zauważył w jej oczach prośbę.
Wydawała mu się taka samotna, chociaż otaczał ją tłum ludzi. Przystał na jej
propozycję, lecz chciał też podzielić się z dziewczyną tym, co miał czyli
suszonymi owocami. Ona małym nożykiem obierała jakieś warzywa, po czym wrzuciła
je, pokrojone w kostkę, do garnka. Sięgnęła do pojemniczka po garść przyprawy, a
po jej dodaniu zapach potrawy stał się bardzo intensywny i smakowity.
-
Wspaniale pachnie - skomentował Bajkonik wciągając parę w nozdrza - Proszę
poczęstuj się owocami - wyciągnął w stronę Anili woreczek z suszem.
-
Dziękuję - przyjęła poczęstunek - Tak dawno nie jadłam owoców.
-
W dżungli z której pochodzę, jest ich mnóstwo, można je zrywać prosto z drzew i
zjadać.
-
To musi być wspaniałe miejsce! - zachwyciła się Anila - Tutaj na wszystko
trzeba ciężko zapracować.
-
W jaki sposób ty pracujesz? - zaciekawił się Bajkonik - Byłaś wcześniej tam w
mieście, żeby spróbować szczęścia?
-
Ja nie, ale moi rodzice owszem. Uciekli ze swojej wioski, aby w mieście zacząć
nowe życie. Nie powiodło im się jednak, dlatego zostali tutaj. Potem ja
przyszłam na świat i tak właśnie żyjemy - wskazała ruchem ramienia na swój
dobytek składający się ze skromnej chatki. - Żeby się jakoś utrzymać wyplatam
kosze oraz maty, koce, tego typu rzeczy.
-
Tak jak ściany twojego domku?
-
Tak, sama je zrobiłam.
-
Wyglądają bardzo ciekawie, od razu przyciągnęły moją uwagę.
-
Miło mi to słyszeć - uśmiechnęła się blado Anila.
-
Wydaje mi się, że czujesz się tu samotna. Nie masz przyjaciół? - chciał
wiedzieć konik.
-
Ciężko tutaj o przyjaciół, każdy próbuje przetrwać, brakuje wielu rzeczy,
jedzenia, ubrań, wody, dlatego ludzie są nieufni. To nie jest miejsce do
zwierania znajomości. Ja też ufam tylko rodzinie. Ty nie jesteś stąd, wydajesz
się inny...
-
Chciałbym przekroczyć bramy miasta - wyjawił swoje plany Bajkonik - ale zanim
to nastąpi, czy mógłbym pomóc ci w wyplataniu koszy?
-
Chętnie pokażę ci jak to się robi, kiedy tylko zjemy obiad - odparła Anila nalewając
parującą zupę do dwóch miseczek.
CDN.
Coś czuję, że Bajkonik zrobi porządek z tym całym królem - nikczemnikiem :-P Może powinnaś wprowadzić jakąś prostą intrygę, żeby mu się łyso zrobiło i musiał zmienić prawo ;-) Raczej Bajkonik nie wprowadzi rebelii, choć powinien :-P W każdym razie ciekawie się zapowiada. Podoba mi się wprowadzenie tego podziału na biednych- przegranych i bogatych, bo to taki częsty motyw, no i przybysz, który przez przypadek zmuszony jest do przewrotu :-P
OdpowiedzUsuńTrochę dalszej części już mam napisane, ale sama nie wiem, gdzie mnie to zaprowadzi, chociaż rebelia brzmi kusząco :D No ale trzeba uzbroić się w cierpliwość (przede wszystkim ja hihi)
UsuńLepiej poczekać, będzie lepszy efekt. Nic na siłę i na szybko. Fajnie, że już coś się tworzy :-D Ale poważnie, może z tego wyjść naprawdę najlepsza część :-)
OdpowiedzUsuńCzy odnalezienie źródła rzeczki oznacza kres wędrówki Bajkonika? ;)
OdpowiedzUsuńLubuję się w takich prostych symbolach ;)
Usuń