Kolejne
dni mijały im podobnie, na wytężonej pracy i wieczornym odpoczynku. Na rynku
zaczęli być rozpoznawani jako nietypowa, lecz przyjazna para sprzedawców.
Często w trakcie transakcji nawiązywano z nimi ożywione rozmowy.
Co
parę dni odwiedzał ich strażnik miejski, aby pobrać opłatę za miejsce na
targowisku oraz podatek od dochodu. Te wizyty były najmniej przyjemne ze
wszystkich, jednak zdawali sobie sprawę, że dla strażnika to obowiązek, który
musi wypełnić. Pewnego wieczoru strażnik zagadnął:
-
Ty jesteś Bajkonik, prawda?
-
Zgadza się - przytaknął kucyk.
-
Do króla doszły słuchy o twoich magicznych opowieściach, dlatego życzy sobie,
abyś zjawił się w pałacu i zabawił go - wyjaśnił strażnik.
-
Ojej - speszył się Bajkonik. Magiczne opowieści - jeszcze nikt tak nie określił
jego bajek. - Kto mówił o mnie królowi?
-
W tym mieście plotki szybko się rozchodzą, ktoś z gości w gospodzie musiał o
tym powiedzieć. Spodziewaj się niebawem depeszy z zaproszeniem - zakończył
strażnik, po czym skłonił się i odszedł.
-
A to ci dopiero - pokręciła głową Anila - Też uwielbiam twoje historie, ale kto
mógłby przypuszczać, że będą aż tak popularne.
-
Może to jakaś pomyłka - podsumował Bajkonik.
Jednak
wkrótce okazało się, że nie była to pomyłka, ponieważ przyszła do nich przez
posłańca złota koperta z zaproszeniem na audiencję u króla. Anila otworzyła ją
i przeczytała.
-
Nie pozostaje nam nic innego jak udać się do pałacu.
-
A co ze straganem? - zaniepokoił się Bajkonik, który wcale nie miał ochoty na
wizytę u władcy.
-
Nic się nie stanie, jeśli jednego dnia zrobimy sobie wolne.
-
Dobrze że pójdziesz tam ze mną - uśmiechnął się Bajkonik.
Kiedy
nadszedł wyznaczony dzień, para przyjaciół skierowała swoje kroki w stronę
pałacu. We dworze powitano ich z honorami, chociaż wyglądali jak zwykli
śmiertelnicy, z niezwykle zaplecionymi włosami. Otwierano przed nimi bogato
zdobione drzwi i prowadzono po czerwonych dywanach, przez ciągnące się w
nieskończoność sale. Za kolejnymi wrotami ukazała się przed nimi ogromna sala z
tradycyjnym tronem ustawionym na samym środku. Ściany pokryte zostały purpurową
tkaniną w złote tłoczenia, a posadzka mieniła się brokatem. Na tronie w
swobodnej pozie rozsiadł się władca. Bajkonik ze zdziwieniem zauważył, że król
jest niewielką postacią, z okularami na nosie i łysiną. Anila również patrzyła
zdziwiona na tego małego człowieczka, w jej wyobraźni zawsze był to potężnie
zbudowany mężczyzna o surowym spojrzeniu. Mimo swoich wątpliwości pokłonili się
uprzejmie.
-
Witajcie na moim dworze - odezwał się król skrzekliwym głosem - proszę,
zajmijcie miejsca - gestem wskazał im fotele po swojej lewej stronie. -
Słyszałem, że zajmujecie się handlem koszykami, opowiedzcie mi o tym dokładnie.
Anila
zabrała głos, jako że mogła na ten temat powiedzieć więcej niż kucyk. Kiedy
wyjaśniła z czego powstaje ich towar, król uniósł się z siedzenia z oburzeniem:
-
Chcecie powiedzieć, że one powstają że śmieci?!
-
Tak, wasza wysokość. Można tak powiedzieć - przyznała Anila.
-
Coś podobnego!
-
Ależ nasze kosze są czyste, a co więcej przyjazne dla środowiska - wyjaśniała
dziewczyna urażona zachowaniem władcy.
-
Dobrze, dość już o tym! - zarządził król - Teraz ty mów - wskazał na Bajkonika
- Opowiedz mi jakąś fascynującą historię, w tym pałacu można umrzeć z nudów.
Bajkonik
nie był pewien jaka opowieść jest odpowiednia dla uszu króla, dlatego zapytał:
-
Jaką opowieść wasza wysokość sobie życzy? Czy o morskim potworze lub wielkim
krasnalu? Może o Babie Jadze albo pająkach-akrobatach? A może o latającym
drzewie?
-
Chcę coś zabawnego - zarządził król. Bajkonik rozpoczął więc pełną żartów
historię. Król od czasu do czasu uśmiechał się pod nosem, a niekiedy pozwolił
sobie nawet na parsknięcie śmiechem.
-
Tak, była całkiem niezła - ocenił, gdy Bajkonik przerwał opowieść. - Chcę cię
tu widzieć w każdy czwartek. Dostaniesz za to wynagrodzenie w złocie. Koniec
audiencji.
Anila
i Bajkonik spojrzeli po sobie speszeni taką odprawą. Skierowali się do drzwi,
którymi poprowadzono ich z powrotem na zewnątrz. Za inkrustowanymi drzwiami
czekali inni, wezwani do umilania czasu królowi. Był tam błazen, wróżka z
kryształową kulą, tancerze.
-
Co za nieuprzejmy typ - wykrzyknęła z oburzeniem Anila, kiedy znaleźli się w
pewnej odległości od siedziby władcy.
-
Niezbyt miłe było jego przyjęcie - przyznał jej rację Bajkonik.
-
I masz tam bywać co tydzień, co za przykry obowiązek - mówiła dalej,
zbulwersowana.
-
Może nie będzie tak źle - mruknął Bajkonik, chociaż też nie był zachwycony tą
wizją. - Przecież opowiadanie historii to to, co lubię najbardziej.
-
Ale to nie powinno tak wyglądać - parsknęła dziewczyna.
-
Zgadza się, przepraszam że cię w to wplątałem.
-
Daj spokój, kto mógł wiedzieć że to będzie tak nieprzyjemne - uspokoiła go
Anila - Chodźmy, mamy sporo roboty.
Od
tej pory Bajkonik odwiedzał królewski dwór w każdym tygodniu, a w pozostałe dni
pracował z Anilą na straganie. Szło im coraz lepiej, coraz więcej ludzi
dowiadywało się o tym, czym się zajmują. Niektórzy składali specjalne
zamówienia, na przykład na wyjątkowo duży kosz, który mógłby pomieścić zapas
ryżu na trzy lata, bądź maleńki koszyczek, który stanie się opakowaniem na
pierścionek. Życzenia klientów wypełniali sumiennie, a także wykonywali swoje
rutynowe zajęcia.
W
zaprzyjaźnionej gospodzie pojawiali się od czasu do czasu, aby pogawędzić z
innymi przybyszami. Tam też Bajkonik snuł swoje opowieści. Pewnej nocy po takim
wesołym wieczorze długo nie mógł zasnąć, ponieważ myślał o tym jaką przyjemność
sprawia mu opowiadanie i wymyślanie nowych historii. Kiedy jednak król życzył
sobie, aby kucyk opowiedział mu baśń na określony temat, to już nie było to
samo. Strasznie męczyło go, że władca życzy sobie historii o wojnach, bitwach,
podbijaniu państw. Albo takich w których nie ma żadnej mądrości, tylko mnóstwo
żartów. Za takie opowiadania Bajkonik otrzymywał największą zapłatę. Natomiast
kiedy chciał przedstawić jedną ze swoich ulubionych bajek, król ziewał
ostentacyjnie i przerywał.
Robię
to, co uwielbiam, a nie jestem zadowolony - myślał z żalem - powinienem
być szczęśliwy, bo opowiadam bajki i otrzymuję za to zapłatę. Bardziej jednak
cieszy mnie, kiedy mogę opowiedzieć nową historię Anili lub znajomym na
spotkaniu przy kolacji i nie dostać za to ani grosza.
Chciał
porozmawiać o swoich rozterkach z Anilą, jednak przez kolejne dni dziewczyna
chodziła jakaś osowiała, wydawało się że coś ją martwi, dlatego nie chciał jej
obarczać swoimi sprawami. Długo nie musiał czekać, aby dowiedzieć się, co
dręczy dziewczynę, ponieważ pewnego wieczoru, gdy siedzieli w swoim pokoju
pijąc gorącą herbatę, zaczęła pogawędkę:
-
Czy wiesz Bajkoniku, że jesteśmy tu już 2 miesiące?
-
Naprawdę? - zdziwił się - Tak szybko to zleciało. Pewnie przez to że wciąż
jesteśmy tak zajęci.
-
Podoba ci się w tym mieście? - pytała Anila dalej.
-
No wiesz... To piękne miasto, jest tu tylu ciekawych przybyszów - dał
wymijającą odpowiedź.
-
Więc też nie jesteś do końca zadowolony - zgadła - Czy to dlatego, że pracujesz
ze mną przy koszykach, zamiast zajmować się tym, co naprawdę kochasz?
-
Nie, pomaganie tobie to przyjemność! - powiedział szczerze Bajkonik - W ogóle
wszystko jest w porządku, oprócz tych wizyt u króla i opowieści, które muszę
dla niego wymyślać.
-
Czułam, że to cię gryzie.
-
A tobie co się tu nie podoba? - zapytał z kolei Bajkonik - Ostatnio wydajesz
się taka smutna.
-
Widzisz, wreszcie robię to co lubię najbardziej i otrzymuję za to godziwą
zapłatę. Jednak męczy mnie to miasto, jego okrutne prawo, to że jest tu tak
niesprawiedliwie. Wcale nie cieszy mnie, że okazałam się lepsza od moich
rodziców, którym się tu nie powiodło.
-
Chyba wiem o czym mówisz.
-
Sto razy bardziej wolałabym oddawać koszyki za darmo, a w zamian dostawać
pożywienie od szczęśliwych ludzi, którzy nie zostawili swoich rodzin za murami.
Gdzieś gdzie nie istnieją takie bezsensowne przepisy... - wyliczała swoje
życzenia, bliska płaczu.
-
Znam miejsce, gdzie mogłabyś tak żyć - odparł Bajkonik.
-
Gdzie to jest?
-
Tam skąd pochodzę każdy zajmuje się tym, co mu najlepiej wychodzi i dzieli się
tym z innymi - wyjaśnił kucyk.
-
Dlaczego więc stamtąd uciekłeś?
-
Rodzice chcieli, abym robił coś praktycznego, a ja wolałem wymyślać bajki.
-
Prędzej czy później doceniliby twój talent, jestem tego pewna - powiedziała
przytulając Bajkonika.
-
Możliwe...
-
Musiałeś wędrować taki kawał drogi, żeby dowiedzieć się, że to co lubisz
najbardziej jest tym, co powinieneś robić w życiu - stwierdziła Anila ze
współczuciem.
-
Nie żałuję mojej wyprawy, była pełna wspaniałych przygód, no i poznałem ciebie.
-
Myślisz, że moglibyśmy uciec teraz z miasta i zamieszkać w twoich stronach -
wpadła na pomysł dziewczyna.
-
Bardzo bym tego chciał - wyznał kucyk.
CDN.
Fajny ten mały, łysy król, a zwłaszcza w tych papuciach hehe
OdpowiedzUsuńAby było mu miękko w stopy ;-)
Usuń