Na
zielonej wyspie otoczonej głębokim, ciepłym morzem przyszedł na świat Bajkonik.
Miał kolorową grzywę, która zmieniała się w zależności od jego nastroju,
lśniące futerko, kopytka i ogon. Słowem wyglądał jak prawdziwy bajkowy kucyk.
Cała jego rodzina to były kucyki, mniejsze niż konie, a większe niż psy. Cała
wysepka zamieszkana była głównie przez ten właśnie gatunek, chociaż żyły tam
także kolorowe motyle, pszczoły, pająki i krzykliwe ptaki. W morskich falach
okalających wyspę nie brakowało też przyjaznych delfinów. Matka natura nie
pożałowała temu miejscu barw i różnorodności, rosło tam wiele wysokich drzew,
ogromnych kwiatów, gęstych chaszczy. Roślinność żywiła mieszkańców wyspy
słodkimi owocami oraz orzechami w twardych łupinach.
Rodzina
Bajkonika mieszkała w domku nieopodal słonecznej plaży, skąd rozciągał się
widok na zatokę. Tata Patataj był jednym z najszybszych kucyków na wyspie.
Musicie bowiem wiedzieć, że koniki uwielbiają sport, a zwłaszcza wyścigi. Mama
Bajkonika nazywała się Mamamba i co prawda nie potrafiła tak szybko biegać, za
to posiadała cenną umiejętność wspinania się na drzewa. Dla kucyków to dość
trudne ponieważ mają one kopytka, którymi trudniej wczepić się w korę drzewa
niż pazurkami. Mamamba była jednak na tyle zwinna i lekka, że nie stanowiło to
dla niej trudności. Bajkonik miał także rodzeństwo - starszą Bambinę i
młodszego Tuptusia. Rodzice uczyli dzieci tego co potrafili najlepiej, tata -
biegania, a mama wspinania się na drzewa.
Bajkonik
nie przepadał za bieganiem, strasznie go ono męczyło. Dlatego nie był zbyt
chętny na treningi z tatą, zjawiał się na nich aby nie robić tacie przykrości.
Wlókł się jednak na samym końcu, nawet mały Tuptuś szybciej przebierał
kopytkami. Za to wspinanie się po drzewach sprawiało mu więcej radości, ponieważ
z góry można było obserwować tyle ciekawych zjawisk. Poza tym na drzewach rosły
pyszne owoce. Najbardziej ze wszystkiego Bajkonik jednak uwielbiał marzyć.
Dlatego na jednym z drzew przy domu zawiesił sobie siatkowy hamak i leżał w nim
godzinami, zanurzając się w świecie wyobraźni.
Patataj
i Mamamba nie zawsze to rozumieli. Często któreś z nich ściągało go na siłę z
hamaka, aby pomógł im w domu albo trenował.
- Doprawdy Bajkoniku, ale
z ciebie leń - karciła go mama.
- Jak będziesz tak leżał
do góry brzuchem, to nie zrobisz w niczym postępów - strofował tata.
Bajkonik
próbował tłumaczyć im, że on wcale nie leży bezczynnie, wręcz przeciwnie - jego
głowa wciąż pracuje. Mały kucyk wymyślał bowiem historie. W swoich fantazjach
był różnymi bohaterami, którzy przeżywają wspaniałe przygody. Był rycerzem
walczącym ze smokiem, pływał w morzu z delfinami, latał lekki jak piórko. Czy
mógłby to wszystko przeżyć gdyby nie godziny spędzone na bujaniu w obłokach?
Przed
snem opowiadał Tuptusiowi i Bambinie najciekawszą opowieść jaką udało mu się
wymyślić w ciągu dnia. Brat uwielbiał te bajki i zawsze słuchał z zapartym
tchem, a siostra mówiła co można by w nich zmienić, żeby były jeszcze lepsze.
Im
więcej Bajkonik tworzył swoich opowieści, tym trudniej było mu się porozumieć z
rodzicami. Często wymykał się spod opieki taty, kiedy ten zabierał ich na
wspólne spacery (biegiem) po lesie. Dreptał wtedy zlany potem na gorące skały
położone na brzegu morza i patrzył na horyzont czy nie pokaże się statek z
dalekiego kraju. A nawet jeśli akurat nie przepływał żaden, to w jego głowie
żeglarze już płynęli poznawać nieznane lądy.
Bajkonik
lubił także słuchać opowieści, które opowiadali bądź pisali inni. Dlatego
odwiedzał mieszkańców wyspy i prosił ich o opowiadanie o swoim życiu. Czasami
kucyki organizowały spotkania z okazji świąt i uroczystości, podczas których
można było usłyszeć niesamowite legendy związane z wyspą. W czasie takich dni
Bajkonik czuł się najszczęśliwszy, chłonął każde słowo, a kiedy potrafił już
pisać, założył specjalny zeszyt, w którym notował opowieści zarówno zasłyszane
jak i własne.
Bajkonik
miał kilku kolegów ze szkoły, jednak nie zawsze znajdywali wspólne tematy do
rozmów, bo większość z nich wolała się ścigać. Bajkonik czasem przyłączał się
do ich spotkań, ale zamiast aktywnie w nich uczestniczyć wolał usiąść z boku i
obserwować.
- Bajkonik żyje w swoim
świecie - mawiali koledzy.
- Chodź pobiegaj z nami!
Pójdziemy popływać w zatoce! - zapraszali go. Bajkonik lubił przebywać w
towarzystwie, dlatego przystawał na te propozycje chociaż kosztowały go wiele
wysiłku, bo w czasie biegu znów zostawał na końcu. A kiedy koledzy pływali w
wodzie, on pozwalał aby fale łagodnie unosiły jego ciało, a umysł w tym czasie
mógł swobodnie wędrować po krainie fantazji.
Patataj
i Mamamba martwili się o niego, jak sobie poradzi w dorosłym życiu taki
syn-marzyciel.
- Synu wspaniale, że masz
taką bogatą wyobraźnię - zaczęła pewnego razu rozmowę mama - ale marzenia to
nie wszystko, nie można żyć samymi marzeniami.
- Dokładnie - poparł ją
tata - trzeba w życiu coś umieć, w czymś być lepszym niż inni.
- Skoro nie chcesz być
kucykiem wyścigowym jak tata, to znajdziemy jakąś inną umiejętność jaką możesz
wyćwiczyć - proponowali - Zobacz, twój dziadek potrafi rozłupywać najtwardsze
orzechy, w ten sposób pomaga innym.
- Albo nasza sąsiadka
wyplata piękne sieci i koce.
- A sąsiad kuzyna
szwagra, który mieszka za rzeką stawia domy.
Rodzice podali
Bajkonikowi całą listę przykładów czym można zajmować się w życiu. Jemu jednak
nic nie odpowiadało.
- To wszystko jest nudne,
nie nadaję się do tego - tłumaczył rodzicom.
- Jesteś na tyle duży, że
musisz wreszcie wybrać coś poważnego - zadecydował tata - Jeśli nie, to my
wybierzemy za ciebie - zagroził w końcu.
Bajkonik
przestraszył się nie na żarty i obiecał, że przemyśli swoją przyszłość i
następnego dnia powiadomi rodzinę o decyzji. Zamiast pogrążyć się w poważnych
refleksjach, złapał swój zeszyt z bajkami i zaszył się na wysokim drzewie,
gdzie nikt go nie szukał. Zaczął spisywać kolejną historyjkę i sam nie wiedział
kiedy minęła noc, ponieważ kiedy tworzył, czas leciał niesamowicie szybko.
Patrzył na wschodzące słońce i poczuł się bardzo smutny.
- Nie mogę wrócić do domu
bez gotowej odpowiedzi - rzekł sam do siebie.
Wziął
więc swój jedyny skarb, jaki stanowił notatnik i ruszył w głąb wyspy, by szukać
odpowiedzi na pytanie o swoje przeznaczenie.
CDN.
Wow, Agatka! ale fajna konikowa bajka :-), no nie mogłam się oderwać, poszłaś na całego :-) przeczytam Marcyśce
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Trochę to inne koniki niż te z TV, ale cieszę się że podobają się i mam nadzieję, że Marcysia też polubi Bajkonika ;)
UsuńBardzo tajemniczo się zapowiada, czekam na kolejną część
OdpowiedzUsuńPostaram się nie trzymać Cię długo w niepewności ;)
Usuń