Dziś będzie przerwa w opowieści o podróżach Bajkonika, w zamian za to powstało krótkie opowiadanie o tym, jak to jest coś stracić. Na pewno każdy coś w życiu zgubił, utracił czy zepsuł nieodwracalnie. Skutki takich sytuacji są różne, a mogą być na przykład takie:
Asia zgubiła pieniądze. Właściwie
to była jedna moneta o wartości 5 złotych. Mama wręczyła ją Asi wieczorem, aby
rano idąc do szkoły mogła kupić sobie drugie śniadanie. Mama miała wyjść bardzo
wcześnie i nie zdążyłaby przygotować kanapek dla córki, dlatego zadbała o nią
dając jej pieniądze. Asia długo trzymała w ręku monetę, aż stała się ciepła,
potem włożyła ją do kieszeni dżinsów, następnie przełożyła do specjalnej
przegródki w plecaku. Może potem jeszcze coś z nią zrobiła? Zupełnie mogła
sobie przypomnieć. Wychodziła do koleżanki z sąsiedniej klatki, może wtedy 5
złotych wysunęło się z kieszeni? Ale przecież wcześniej włożyła je do plecaka,
była o tym przekonana. Pamięć czasem zawodzi, widać i w tym przypadku tak było.
Jest poranek, a Asia w panice
poszukuje pieniążka. Robi jej się ogromnie przykro, bo nie będzie mogła sobie
kupić ani drożdżówki, ani soku, ani gumy do żucia. A przecież już zaplanowała
do którego uda się sklepu i na co jej wystarczy ta kwota. Ze złości tupie nogą
i wyrzuca z plecaka wszystkie książki, zeszyty i przybory do pisania.
Przetrząsa plecak dokładnie, kieszonka po kieszonce, wszystkie zakamarki.
Wreszcie chowa rzeczy z powrotem, zasuwa plecak i wrzuca go na plecy. Już
niewiele czasu zostało jej na dojście do szkoły.
Idzie chodnikiem, kopiąc kamyki
które znajdują się na jej drodze. Rano zjadła płatki z mlekiem, ale to nie
wystarczy na długo. Mija sklep, w których chciała dokonać zakupów i łzy
napływają jej do oczu. Jest smutna i zła na siebie.
Wchodzi do szkoły, wita się z
koleżankami.
- Asia, co masz taką minę? - pyta
Paulina.
- Bo zgubiłam piątaka - przyznaje
Asia.
- Oj, to okropne. Ale nie martw
się, może znajdziesz - pociesza ją koleżanka.
- Szukałam wszędzie. Miałam sobie
kupić śniadanie i w ogóle - rozżala się Asia.
- Daj spokój, coś wymyślimy -
odpowiada Paulina i wyciąga Asię z szatni do sali na lekcje.
W trakcie zajęć Asia prawie
zapomina o swojej zgubie, bo jej głowa zajęta jest czymś innym. Krótkie przerwy
też szybko uciekają, Asia gra w gumę z koleżankami i plotkuje. Potem jednak
przychodzi długa przerwa, część osób kieruje się do stołówki na obiad, skąd
dochodzi zapach zupy. Ci którzy nie jadają w szkole obiadów wyciągają swoje
kanapki i przekąski. Brzuch Asi boleśnie kurczy się z głodu i znów czuje złość
do siebie za to, że jest taka roztrzepana.
- Asia, trzymaj jabłko - to Paulina
niespodziewanie wkłada jej owoc do ręki.
- Dzięki, nie trzeba - zawstydzona
Asia próbuje zwrócić koleżance podarunek.
- Daj spokój, przecież wiem, że nie
masz dziś śniadania, a na pewno jesteś głodna. Zobacz ja mam kanapkę i w
zupełności się nią najem.
- Dziękuję - uśmiecha się Asia i ze
smakiem wgryza się w soczyste jabłko. Siedząc na szkolnym korytarzu,
rozmawiają, jedzą i żartują. Kiedy Asia kończy chrupanie, podchodzi do
śmietnika z ogryzkiem. Kiedy odpadek zostaje wrzucony, odwraca się i widzi, że
klasowy rozrabiaka Franek idzie w jej kierunku z paczką małych rogalików.
- Masz Aśka, bo się nie najadłaś -
częstuje ją. Asia nie wierzy własnym oczom, przecież Franek zwykle dokucza
wszystkim dziewczynom, a tu nagle częstuje ją swoim śniadaniem.
- Nie trzeba, dzięki - powtarza
wymówkę.
- No bierz, nie wstydź się - nalega
Franek i podsuwa jej paczkę pod sam nos. Asia sięga po ciastko, nie jest
jeszcze pewna czy to nie kolejny żart chłopaka. Ale nie, ciastko jest jak
najbardziej jadalne.
- Weź jeszcze jedno - nagabuje
Franek - ja już się najadłem.
- To miłe z twojej strony - mówi
Asia sięgając po drugiego rogalika - nie spodziewałam się - dodaje.
- Też kiedyś przyszedłem bez
śniadania - wyjaśnia Franek ściszonym głosem - W ogóle nie mogłem się skupić w
szkole.
Sam zjada ostatnie ciastko, wyrzuca
puste opakowanie do kosza, po czym wraca do kolegów skupionych w rogu
korytarza. Asia sadowi się z powrotem koło Pauliny.
- O czym z nim gadałaś? - dopytuje.
- O tym, że też kiedyś był
głodny. Chyba nas podsłuchał jak mówiłam ci, że nie mam co jeść - wyjaśnia
Asia.
Kolejne lekcje mijają spokojnie, na
koniec klasa ma w-f. Chłopaki grają na boisku z nogę, dziewczyny odbijają piłkę
przez siatkę. Asia cieszy się, że ma siłę grać z koleżankami, pewnie nie byłoby
tak kolorowo, gdyby nie jabłko Pauli i ciastka od Franka.
Kiedy wraca do domu tą samą drogą
co poprzednio, nie jest już ani smutna ani zła. Była w trudnej sytuacji, ale
mogła liczyć na pomoc najlepszej koleżanki. Większym jednak zaskoczeniem było
to, że pomógł jej także łobuziak Franek. Uśmiechając się do siebie mija sklep,
który jeszcze parę godzin temu wzbudzał w niej takie przykre uczucia.
Asia podzwaniając kluczami, rusza
szybszym krokiem do domu.
Koniec
Trzeba stracić grunt pod nogami, aby nauczyć się latać.
Trzeba stracić kontrolę, aby zatańczyć.
Trzeba stracić nauczyciela, aby w pełni pojąć to, czego nas nauczył.
Na chwilę po stracie zostaje ogromna przestrzeń, którą trudno wypełnić.
Potem pojawia się coś nowego, co wypełni pustkę, przepoczwarzy w nową jakość.
Strata jest szansą na rozwój.
Ja myślę, że kluczem jest nieskupianie się na stracie, braku czegoś, to w końcu myślenie negatywne. Zamiast tego lepiej skupić się na tym co się ma: nie mam piątaka ale mam za to przyjaciół, którzy pomogą wyjść z opresji (albo zrobią zrzutę hehe). Trochę jak w starym kabarecie: jedno koło w traktorze zepsute ale przecież trzy są dobre :)
OdpowiedzUsuńNa początku im bardziej starasz się nie skupiać na stracie, tym bardziej to nie wychodzi. Trzeba sobie dać chwilę, aby przeboleć, a potem znaleźć te pozytywy, na przykład właśnie 3 koła w traktorze ;-)
Usuń