sobota, 4 października 2014

Bajka o Fajce

Fajka urodziła się na wsi, gdzieś w kącie koło pieca w mieszkaniu swoich gospodarzy. Była późna wiosna; trawa i liście miały kolor soczystej zieleni, a powietrze stawało się coraz bardziej gorące. Fajka z pierwszych chwil swojego życia zapamiętała zapach kurzu na podłodze i pisk uradowanych dzieci.

Na wsi było zatrzęsienie wszelkiej maści kotów, dlatego gospodarze od chwili narodzin Fajki i jej rodzeństwa poszukiwali dla kociaków nowych domów. Kiedy gromadka była już na tyle wyrośnięta, że mogła obyć się bez mamy, po domu zaczęli się kręcić różni krewni i znajomi rodziny. Jedni z nich, pewna młoda para zatrzymała się dłużej nad Fajką.
- Patrz jaki to typowy kot, szaro-bury, pręgowany - powiedziała dziewczyna.
- Czy to kot czy kotka? - zapytał jej mąż.
- Chyba kotka - odpowiedziała dziewczyna obracają Fajkę ostrożnie brzuszkiem do góry. Fajka potraktowała to jako zachętę do zabawy i ugryzła dziewczynę w palec. 

Chwilę szamotały się ze sobą, a potem dziewczyna włożyła Fajkę do kartonowego pudła i wsiadła z nią do samochodu.
Tym sposobem Fajka zamieszkała w mieście. Nowe mieszkanie było dużo mniejsze niż dom, do którego przywykła. Jednak była tu jedynym zwierzakiem, wiec wszystkie smakołyki i zabawki były przeznaczone wyłącznie dla niej. Całkiem dobrze jej się żyło w towarzystwie młodej pary.
Po kilku tygodniach, Fajkę znów czekała podróż. Jej młoda właścicielka odkryła, że spodziewa się dziecka i uznała, że nie będzie mogła poświęcić dla zwierzęcia wystarczająco dużo uwagi.
Wtedy Fajka wylądowała w starej kamienicy u ciotki Bożeny. Ciotka miała już dwa dorosłe koty, które nie polubiły Fajki. Odganiały ją od misek z jedzeniem i spychały z posłania, kiedy mała ułożyła się wygodnie do snu. Było to o tyle łatwiejsze, że Fajka była od nich słabsza. Jedynym bezpiecznym miejscem były kolana ciotki, jednak ta często wychodziła z domu pozostawiając Fajkę sam na sam z wrogami. Nie czuła się szczęśliwa, często chowała się w ciemnych kątach, aby nikt jej nie zaczepiał. Nadszedł jednak dzień odmiany, kiedy to Fajka została ponownie zapakowana do pudełka i samochodu. Zastanawiała się, czy każdy kot musi przebyć tak długą drogę, aby znaleźć odpowiedni dom, czy to akurat z nią jest coś nie tak.

Nowi właściciele to była rodzina Fiołkowskich. Składała się ona z rodziców i dwójki dzieci w wieku 8 i 10 lat. Początkowo traktowano tam Fajkę z dystansem. Zabrano ją do weterynarza, przebadano, kazano zrobić jakieś zastrzyki i inne bolesne zabiegi. Potem jednak Fiołkowscy nauczyli się traktować ją jak maleńkiego członka familii.
Fajka była mniejsza od innych kotów. Nikt nie wiedział czemu tak jest, ale zawsze wyglądała jak młody kot, nawet kiedy przybywało jej miesięcy i lat. Lubiła dużo jeść, a mimo to nie potrafiła przytyć ani grama.
Właściciele często się z niej śmiali, ponieważ robiła przedziwne akrobacje, przewroty i podskoki. Kiedy ziewała zabawnie przekręcała głowę w bok. Niestety, często też chorowała i trzeba było zabierać ją do lekarza. Kiedy bardzo czegoś chciała (najczęściej było to coś do jedzenia), wtedy głośno miauczała wyrażając swoją potrzebę, jak również oburzenie.
Dzieci - chłopiec i dziewczynka - bawiły się z Fajką, ciągnąc po podłodze kolorowe sznurki i turlając piłeczki. Fajka najbardziej lubiła polować na ich stopy ubrane w puszyste zimowe skarpetki. Po takich wygłupach, zasypiała zmęczona na czyichś kolanach.

Pewnego dnia późnym wieczorem rodzina zorientowała się, że Fajka zniknęła. Szukali jej po całym mieszkaniu i nie mogli znaleźć. Wokół bloku dzieci biegały nawołując:
- Faaaajka! Kici-kici.
Mama wyruszyła popytać sąsiadów, a tata na przegląd piwnicy. Nikt jednak nie znalazł Fajki. Napisano więc ogłoszenie, o tym, że kotka zginęła. Znalazł się tam krótki opis kotki i numer telefonu. Pozostawało tylko czekać na jakieś informacje. Tej nocy spadł śnieg. Dzieci patrzyły na wirujące płatki i zamiast jak zwykle cieszyć się z tej cichej bieli, myślami były przy Fajce. Na pewno siedzi gdzieś zmarznięta, głodna i wystraszona. Jak taki mały kotek poradzi sobie w dużym świecie? Jakim cudem zniknęła z mieszkania?
Popołudniu następnego dnia mama odebrała telefon - to dzwoniła nauczycielka z pobliskiego przedszkola. Poinformowała, że podczas spaceru grupa starszaków znalazły kotka pasującego do opisu. Rodzice szybko ubrali się i pobiegli ile sił sprawdzić czy to może Fajka. Okazało się, że kotka noc spędziła w budce dozorcy na terenie przedszkola, a rano wyszła szukając towarzystwa. Tak znalazły ją przedszkolaki i natychmiast zgłosiły pani.
Teraz rodzice nieśli ją owiniętą w kocyk do domu, gdzie czekały już dzieci z miską ulubionej karmy Fajki.
Nikt nie dowiedział się, jakim sposobem Fajka znalazła się na zewnątrz.
Trudno było domyślić się, co dzieje się w głowie małej kotki. Tymczasem ona specjalnie opuściła bezpieczny dom zmuszając rodzinę do poszukiwań. Kiedy każdy zajęty był swoimi sprawami, ona cicho wymknęła się przez balkon, zaczepiając pazurki kolejno w gałęziach zwisającej z niego winorośli. Tak pokonała dystans dzielący 2 piętro od ziemi i ruszyła przed siebie. Była przekonana, że nikt jej zniknięcia nie zauważy. W końcu tak często przerzucano ją od jednych właścicieli do następnych, że Fajka nabrała przekonania, że nikt jej tak naprawdę nie lubi i nie potrzebuje. Rodzina jednak ruszyła jej na pomoc, dzięki czemu Fajka poczuła, że jest dla nich ważna.


Po tej przygodzie kotka nadal była niesforna, tak jak do tej pory, ale nie zdarzyło się więcej, aby zniknęła z domu. Za to podgryzała kwiatki, drapała obicia foteli, gubiła dużo sierści. Była niezwykła w swojej zwyczajności. Mimo to rodzina nie zamieniłaby jej na żadnego innego kota.

6 komentarzy:

  1. Agatka, cudna opowieść :-) dla mnie teraz bardzo na czasie, wczoraj nasza Florka wyszła ze szpitala!
    Fajnie mi się czytało i zdjęcia miały na to duuuży wpływ :-)
    Super! Dobra modelka
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że Florka wraca do zdrowia :) Chyba intuicyjnie wyczułam temat, ale też starałam się, aby nie wyszło za długie opowiadanie i dało się przeczytać za jednym posiedzeniem :) Buźka!

      Usuń
  2. bajka o koteczku to coś dla mnie :) super :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Losy Fajki można by przełożyć na historię niejednego dziecka, które tuła się zanim znajdzie prawdziwy, kochający dom ;)

    OdpowiedzUsuń