piątek, 30 maja 2014

Bajka o zgubionej monecie

Dziś będzie przerwa w opowieści o podróżach Bajkonika, w zamian za to powstało krótkie opowiadanie o tym, jak to jest coś stracić. Na pewno każdy coś w życiu zgubił, utracił czy zepsuł nieodwracalnie. Skutki takich sytuacji są różne, a mogą być na przykład takie: 



Asia zgubiła pieniądze. Właściwie to była jedna moneta o wartości 5 złotych. Mama wręczyła ją Asi wieczorem, aby rano idąc do szkoły mogła kupić sobie drugie śniadanie. Mama miała wyjść bardzo wcześnie i nie zdążyłaby przygotować kanapek dla córki, dlatego zadbała o nią dając jej pieniądze. Asia długo trzymała w ręku monetę, aż stała się ciepła, potem włożyła ją do kieszeni dżinsów, następnie przełożyła do specjalnej przegródki w plecaku. Może potem jeszcze coś z nią zrobiła? Zupełnie mogła sobie przypomnieć. Wychodziła do koleżanki z sąsiedniej klatki, może wtedy 5 złotych wysunęło się z kieszeni? Ale przecież wcześniej włożyła je do plecaka, była o tym przekonana. Pamięć czasem zawodzi, widać i w tym przypadku tak było.
Jest poranek, a Asia w panice poszukuje pieniążka. Robi jej się ogromnie przykro, bo nie będzie mogła sobie kupić ani drożdżówki, ani soku, ani gumy do żucia. A przecież już zaplanowała do którego uda się sklepu i na co jej wystarczy ta kwota. Ze złości tupie nogą i wyrzuca z plecaka wszystkie książki, zeszyty i przybory do pisania. Przetrząsa plecak dokładnie, kieszonka po kieszonce, wszystkie zakamarki. Wreszcie chowa rzeczy z powrotem, zasuwa plecak i wrzuca go na plecy. Już niewiele czasu zostało jej na dojście do szkoły.
Idzie chodnikiem, kopiąc kamyki które znajdują się na jej drodze. Rano zjadła płatki z mlekiem, ale to nie wystarczy na długo. Mija sklep, w których chciała dokonać zakupów i łzy napływają jej do oczu. Jest smutna i zła na siebie.
Wchodzi do szkoły, wita się z koleżankami.
- Asia, co masz taką minę? - pyta Paulina.
- Bo zgubiłam piątaka - przyznaje Asia.
- Oj, to okropne. Ale nie martw się, może znajdziesz - pociesza ją koleżanka.
- Szukałam wszędzie. Miałam sobie kupić śniadanie i w ogóle - rozżala się Asia.
- Daj spokój, coś wymyślimy - odpowiada Paulina i wyciąga Asię z szatni do sali na lekcje.
W trakcie zajęć Asia prawie zapomina o swojej zgubie, bo jej głowa zajęta jest czymś innym. Krótkie przerwy też szybko uciekają, Asia gra w gumę z koleżankami i plotkuje. Potem jednak przychodzi długa przerwa, część osób kieruje się do stołówki na obiad, skąd dochodzi zapach zupy. Ci którzy nie jadają w szkole obiadów wyciągają swoje kanapki i przekąski. Brzuch Asi boleśnie kurczy się z głodu i znów czuje złość do siebie za to, że jest taka roztrzepana.

- Asia, trzymaj jabłko - to Paulina niespodziewanie wkłada jej owoc do ręki.
- Dzięki, nie trzeba - zawstydzona Asia próbuje zwrócić koleżance podarunek.
- Daj spokój, przecież wiem, że nie masz dziś śniadania, a na pewno jesteś głodna. Zobacz ja mam kanapkę i w zupełności się nią najem.
- Dziękuję - uśmiecha się Asia i ze smakiem wgryza się w soczyste jabłko. Siedząc na szkolnym korytarzu, rozmawiają, jedzą i żartują. Kiedy Asia kończy chrupanie, podchodzi do śmietnika z ogryzkiem. Kiedy odpadek zostaje wrzucony, odwraca się i widzi, że klasowy rozrabiaka Franek idzie w jej kierunku z paczką małych rogalików.
- Masz Aśka, bo się nie najadłaś - częstuje ją. Asia nie wierzy własnym oczom, przecież Franek zwykle dokucza wszystkim dziewczynom, a tu nagle częstuje ją swoim śniadaniem.
- Nie trzeba, dzięki - powtarza wymówkę.
- No bierz, nie wstydź się - nalega Franek i podsuwa jej paczkę pod sam nos. Asia sięga po ciastko, nie jest jeszcze pewna czy to nie kolejny żart chłopaka. Ale nie, ciastko jest jak najbardziej jadalne.
- Weź jeszcze jedno - nagabuje Franek - ja już się najadłem.
- To miłe z twojej strony - mówi Asia sięgając po drugiego rogalika - nie spodziewałam się - dodaje.
- Też kiedyś przyszedłem bez śniadania - wyjaśnia Franek ściszonym głosem - W ogóle nie mogłem się skupić w szkole.
Sam zjada ostatnie ciastko, wyrzuca puste opakowanie do kosza, po czym wraca do kolegów skupionych w rogu korytarza. Asia sadowi się z powrotem koło Pauliny.
- O czym z nim gadałaś? - dopytuje.
- O tym, że też  kiedyś był głodny. Chyba nas podsłuchał jak mówiłam ci, że nie mam co jeść - wyjaśnia Asia.
Kolejne lekcje mijają spokojnie, na koniec klasa ma w-f. Chłopaki grają na boisku z nogę, dziewczyny odbijają piłkę przez siatkę. Asia cieszy się, że ma siłę grać z koleżankami, pewnie nie byłoby tak kolorowo, gdyby nie jabłko Pauli i ciastka od Franka.
Kiedy wraca do domu tą samą drogą co poprzednio, nie jest już ani smutna ani zła. Była w trudnej sytuacji, ale mogła liczyć na pomoc najlepszej koleżanki. Większym jednak zaskoczeniem było to, że pomógł jej także łobuziak Franek. Uśmiechając się do siebie mija sklep, który jeszcze parę godzin temu wzbudzał w niej takie przykre uczucia.

Asia podzwaniając kluczami, rusza szybszym krokiem do domu.

Koniec



Trzeba stracić grunt pod nogami, aby nauczyć się latać.
Trzeba stracić kontrolę, aby zatańczyć.
Trzeba stracić nauczyciela, aby w pełni pojąć to, czego nas nauczył.
Na chwilę po stracie zostaje ogromna przestrzeń, którą trudno wypełnić.
Potem pojawia się coś nowego, co wypełni pustkę, przepoczwarzy w nową jakość.
Strata jest szansą na rozwój.

2 komentarze:

  1. Ja myślę, że kluczem jest nieskupianie się na stracie, braku czegoś, to w końcu myślenie negatywne. Zamiast tego lepiej skupić się na tym co się ma: nie mam piątaka ale mam za to przyjaciół, którzy pomogą wyjść z opresji (albo zrobią zrzutę hehe). Trochę jak w starym kabarecie: jedno koło w traktorze zepsute ale przecież trzy są dobre :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku im bardziej starasz się nie skupiać na stracie, tym bardziej to nie wychodzi. Trzeba sobie dać chwilę, aby przeboleć, a potem znaleźć te pozytywy, na przykład właśnie 3 koła w traktorze ;-)

      Usuń