W Mirku wrzał wewnętrzny bunt wobec
polecenia nauczyciela, który nakazał mu stawić się po lekcjach we wtorek. Z
buntem walczyła jednak ciekawość dlaczego zaprosił go na to spotkanie, oraz
ogromna potrzeba wyjścia z domu popołudniu. Tak czy inaczej nie miał nic
lepszego do roboty. Gdyby nie ten tajemniczy trening, to poszedłby z kolegami
włóczyć się po parku albo szukać innych przygód. Robiąc ten krótki bilans w
głowie, zdecydował że pójdzie.
Parę minut przed 17 stawił się pod
drzwiami sali gimnastycznej, niepewny co powinien robić. Uchylił drzwi i
zerknął do środka. Sala była pusta, tylko na jednej z ławek siedział nauczyciel
i pisał coś w notesie.
- Dzień dobry – przywitał się Mirek –
przyszedłem, tak jak pan kazał… - dodał nie wiedząc, co mógłby innego
powiedzieć.
- Cześć Mirek – odparł pan Robert
uśmiechając się znad kartek – wejdź proszę.
Mirek wsunął się do wnętrza
pachnącego środkiem do mycia podłóg.
- Chłopaki zaraz tu będą. Pewnie
zastanawiasz się dlaczego prosiłem żebyś przyszedł?
- Myślałem, że to jakaś kara – rzekł
Mirek wpatrzony w swoje trampki.
- Haha – zaśmiał się nauczyciel –
Możemy to tak potraktować. Ale mam lepsze wyjaśnienie. Wczoraj kiedy kopnąłeś
plecak Kuby pomyślałem, że musisz być w naszej szkolnej drużynie piłki nożnej.
Tylko dlaczego wcześniej sam się nie zgłosiłeś do drużyny? – zadał na koniec
pytanie.
- Nie wiedziałem że mogę być w czymś…
w tym dobry – padła odpowiedź chłopca.
- Lubisz grać w nogę?
- Lubię. Ale nigdy nie szło mi to
jakoś wybitnie. Tak sobie czasem kopiemy na podwórku.
- Szkoda że nie wypatrzyłem wcześniej
twojego talentu, to kopnięcie było świetne. Gdybym uczył waszą klasę, nie
przegapiłbym tego – pan Robert snuł przypuszczenia.
- Sam nie wiem. Z tym plecakiem to po
prostu byłem wściekły na Kubę – wyjaśniał Mirek.
- Ze złości można czerpać ogromną
siłę – zamyślił się nauczyciel – Zobaczymy co nam dziś pokażesz.
Do sali zaczęło wchodzić grupkami
coraz więcej chłopaków, niektórych Mirek znał z imienia, innych jedynie z
widzenia. Pan Robert przedstawił go wszystkim, więc chłopiec każdemu podał
rękę, a następnie przystąpili do ćwiczeń. Najpierw była rozgrzewka, kilkanaście
minut wystarczyło aby Mirek był cały zlany potem. Za każdym razem kiedy piłka była
w zasięgu jego nóg przypominał sobie tę wściekłość jaką czuł poprzedniego dnia,
a także te wszystkie powody dla których tak często był zły. To dodawało mu
energii i pozwalało pozbyć się balastu, jaki stanowiła złość.
Na koniec rozegrali krótki mecz, Mirek
niezbyt pewnie czuł się na boisku. Co prawda pozostała część drużyny podawała
piłkę również do niego, ale niekiedy wiedział jak powinien się wtedy zachować –
kopanie z całej siły nie zawsze było potrzebne. Szybko stracił więc swój
animusz i trzymał się na uboczu.
Po skończonym treningu pan Robert
zawołał go do siebie:
- Słuchaj Mirek, masz duże
możliwości, ale brakuje ci techniki. Czeka nas dużo pracy, jesteś na to gotowy?
- Chce spróbować – zadeklarował Mirek.
- Musisz być zdecydowany, nie wolno
się wycofać, kiedy się znudzi. Kiedy przystępujesz do drużyny, bierzesz za nią
odpowiedzialność – wyjaśnił nauczyciel. Mirek zrozumiał, że to nie będzie tylko
zabawa. Mimo wszystko miał ogromną ochotę być w czymś dobry.
- W porządku, będę dużo trenował.
Pan Robert wyjaśnił chłopcu czego od
niego oczekuje oraz że będą spotykać się dwa lub trzy razy w tygodniu.
Mirek wracał do domu kompletnie
wypompowany, a jednocześnie zadowolony, że znalazł dla siebie ciekawe zajęcie.
Następnym razem wezmę strój na zmianę – pomyślał czując jak koszulka lepi
mu się do pleców.
Od tej pory Mirek zjawiał się
regularnie na sali gimnastycznej, a kiedy pogoda na to pozwalała ćwiczyli na
dworze. Coraz lepiej dogadywał się z chłopakami z drużyny, zwłaszcza kiedy
nabierał umiejętności i nie kopał piłki „byle jak”. Słuchał rad pana Roberta
oraz nowych kolegów. Ze zdziwieniem zauważył, że wcale nie ma już ochoty
wychodzić z dawną ekipą do parku ani pisać markerem na ścianach klatek
schodowych.
Pewnego dnia pakował strój do ćwiczeń
do plecaka i już miał zakładać buty, kiedy zatrzymał go tata:
- A ty gdzie się znowu wybierasz?
- Na trening – odpowiedział Mirek
wiążąc sznurowadła.
- Na jaki znowu trening? – zdziwił
się tata.
- Gram w nogę od paru tygodni –
wyjaśnił chłopiec.
- Też wymyśliłeś! Lepiej się poucz z
matematyki albo pokój posprzątaj – usłyszał Mirek polecenia.
- Posprzątane jest – odciął się – A
stopnie poprawiłem. Tylko skąd to możesz wiedzieć skoro nie poszedłeś na
ostatnią wywiadówkę.
- Nie będziesz mi tu pyskował –
rozzłościł się tata i nie przestawał rzucać przykrych komentarzy na temat syna,
póki ten nie wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami na odchodne.
Całą drogę do szkoły przebył biegiem,
więc kiedy wpadł do szatni jego oddech był przyspieszony, a serce biło miarowo.
- Cześć – rzucił w stronę reszty
chłopaków, po czym zaczął się przebierać nie patrząc w ich stronę. Miał
wrażenie że wszyscy go obserwują i widzą jego drżące ręce i nogi.
CDN.
"Ze złości można czerpać ogromną siłę" muszę to zapamiętać
OdpowiedzUsuńPa, pa :-)
Pewnie z innych emocji też, ale z tej szczególnie :)
UsuńBardzo dobrze, że ten blog jest . Pewnie dużo osób wejdzie na ten blog.
OdpowiedzUsuń